Dajemy z siebie milion procent. Rozmowa z Piotrem „Kay” Wtulichem- gitarzystą Black River

Już za moment Black River wyrusza jako gość specjalny w jubileuszową trasę razem z Illusion. Z tej okazji mamy dla Was krótki wywiad z gitarzystą zespołu Black River- Piotrem „Kay” Wtulichem.

Jubileuszowa trasa z okazji 30 lecia Illusion cieszy się dość dużą popularnością. Zespół postanowił kontynuować imprezę urodzinową. Tym razem w roli gości specjalnych zagrają: Flapjack i Black River. Specjalnie dla Was prezentujemy rozmowę z niesamowicie cierpliwym Piotrkiem Wtulichem, który już nie może się doczekać nadchodzących koncertów!

Black River wyrusza w kolejną trasę, tym razem jako gość specjalny zespołu Illusion. Czyli rozumiem, że, ekipa jest zwarta i gotowa a gitary nastrojone? Jak nastroje przed koncertami?

Kay: Odliczamy godziny. Nastroje jak zwykle znakomite. Cieszy nas każda możliwość wyjścia na scenę, więc już się dozbrajamy sprzętowo i zaraz odpalamy

XXX- lecie Illusion to świetna okazja, żeby cofnąć się w czasie i przypomnieć sobie małe co nieco z ich ogólnej twórczości. Czy masz/macie jakiś szczególny utwór albo wspomnienie dotyczące tego zespołu?

Kay: W latach 90. trójmiejska scena  była naprawdę mocna. Kto wtedy nie znał Illusion? Nie było takich. Nawet jak siedziałeś muzycznie zupełnie w innych światach, to „Nóż” musiałeś słyszeć i widzieć. Świetna realizacja w Gdyńskim Modern Sound Studio. Za heblami Adam Toczko/Tomek Bonarowski. Zresztą Flapjack’a realizował też ten świetny duet. To są nagrania, które nadal się bronią i ciągle brzmią świeżo i z wykopem. Analogowe czasy, magnetofony szpulowe, przycisk Rec i nie było możliwości oszustwa. Taśma nie kłamie. Jak zagrasz- tak będzie. Świetna realizacja pomaga, ale jak zespół nie ma pomysłu na siebie, to nic go nie ratuje. Illusion od początku miał na siebie pomysł. Za chwilę wpadali tam Flapjack, Acid Drinkers, Albert Rozenfield i wielu innych. Co płyta to strzał, jeden lepszy od drugiego. Miałem to szczęście, że też w tamtych latach nagrywałem w Modern Sound pierwsze płyty Neolithic. Byłem naocznym świadkiem wbijania śladów w kultowe do dziś płyty. Bo studio działało na dwie zmiany i zawsze coś super się tam działo. Dla dwudziestolatka, który wpadł w ten świat, to działy się tam dla mnie prawdziwe czary. Wtedy muzyka rockowa była stałym gościem na ogólnokrajowej wizji. To był świetny czas dla szeroko pojętego rocka. Lipa to naprawdę mocne gardło, a Litza ma od zawsze mistrzowskie brzmienie w łapie, że o Ślimaku nie wspomnę. Także choćby ze względu na tę całą historię i tych ludzi, cieszę się, że możemy wziąć udział w tych kilku wspólnych koncertach.

Jakby nie patrzeć w tym roku mija 15 lat od powstania Black River. Pamiętasz, jak to wszystko się zaczęło?

Kay: Mija 15 lat od naszego debiutu. Zespół powstawał, a w zasadzie przepoczwarzał się już od jakiegoś czasu. Jasne, że wszystko pamiętam. Początki to moja sala prób, która była w budynku przez nas sqatowanym na Warszawskiej Pradze. Żyliśmy tam przez kilka lat w takiej małej, wesołej komunie. Graliśmy, imprezowaliśmy. Wariackie czasy, ale to tam odbyła się naturalna selekcja składu Black River. Skoro i tak już ze sobą spędzamy tyle czasu, to czemu by razem nie grać?

Zawsze szukaliśmy pomysłu na brzmienie poszczególnych płyt

Na Waszym koncie macie dość spory dorobek artystyczny, bo pod szyldem „Czarnej Rzeki” ujrzały światło dzienne cztery solidne albumy studyjne. Czy masz wśród nich swojego faworyta?

Kay: Kocham wszystkie nasze dzieci. Zawsze szukaliśmy pomysłu na brzmienie poszczególnych płyt. Stara szkoła nagrywania w studiach wyposażonych w sprzęt analogowy. Takich, chociażby jak studio Hendrix w Lublinie, czy radio Gdańsk. Wbijanie wszystkiego na taśmę, bez „kopiuj- wklej”. Nie chodzi o doskonałość wykonania, tylko o charakter całości. W zasadzie tylko na to zwracaliśmy uwagę. Każda płyta to odrębna historia. Debiut wykluwał się dość długo. Black’n’Roll to szybka piłka. Byliśmy rozpędzeni po dobrze przyjmowanych koncertach i weszliśmy do studia, można powiedzieć na pełnym gazie. Potem przerwa i Humanoid.  Chcieliśmy ją dobrze dopracować i to moim zdaniem słychać, że jest dopieszczona. „Generation aXe” to znowu spontan. Od zera do bohatera w kilka tygodni. Był pomysł i poszliśmy tym torem jak przecinak. Na koncertach gramy przeglądowo, trochę z każdej płyty, bez faworyzowania.

A jeśli o albumach już mowa, mam kilka pytań, odnośnie Waszego ostatniego wydawnictwa „Generation aXe”, które ukazało się w tamtym roku. Najbardziej dręczącym mnie pytaniem jest: DLACZEGO TAK KRÓTKO?

Kay: Początkowo miała być Epka, ale z rozpędu powstało jedenaście utworów, więc wyszła płyta. Czy krótko? Moim zdaniem jest w sam raz. Dodanie kolejnego kawałka już by nic nie wniosło do całości, a zwolnienie nie wchodziło w grę, bo nie taka była koncepcja. To miał być strzał z punkowo metalowym zacięciem. Potrzebowaliśmy wyładować się na to wszystko, co dzieje się wkoło. Wykrzyczeć, ponapieprzać w struny jak nigdy jeszcze tego w takim skomasowaniu nie robiliśmy.

Black River, fot. Aleksandra Hogg

Pamiętam, że pierwszym utworem z nowej płyty, który usłyszałam, był „Whiplash” na Wielkiej Domówce (była to wyjątkowa edycja festiwalu Pol’and’Rock podczas pandemii gdzie wystąpiło Black River). Pomyślałam wtedy „O cholera ależ to pierwszorzędny łogień!”. Prawie roznieśliście studio. Bardzo brakowało Wam koncertów podczas tego smutnego czasu? Jakby nie patrzeć prawie dwa lata wymazane z życia.

Kay: Nie chce mi się nawet wracać do tego czasu myślami. Wydarzyło się coś niepojętego. Żyjesz, planujesz, wszystko idzie do przodu i nagle jeb… Niedowierzanie. Można sobie przewartościować cały światopogląd. Uzmysławia to tylko, że trzeba żyć tym, co jest dziś i teraz, bo jutro potrafi pokazać ci nagle fucka. 2020 mieliśmy zaplanowany koncertowo na bogato. Wszyscy mieli dużo czasu i wreszcie mogliśmy grać dużo koncertów i nagle dwa tygodnie przed pierwszymi terminami lockdown… To był na pewno wstrząs dla wszystkich. Potem Pol’and’Rock w studio, praktycznie bez publiki… To nie tak miało wyglądać. Ten rok później to też jeszcze nie było to. Dlatego musimy pokazać się tam jeszcze w normalnych warunkach. Z masą szczęśliwych ludzi pod sceną.

Czy ten cały zwariowany okres przyczynił się w jakimś stopniu do powstania pozostałych kompozycji na „Generation aXe”?

Kay: Wszystko na nas oddziałuje, a to, co dzieje się teraz na świecie, to jakieś szaleństwo. Na pewno było to inspiracją do wielu rzeczy, które robimy jako Black River.

Jak wygląda praca zespołu, który jest pobocznym projektem muzyków? Każdy z Was gra/grał przynajmniej w jednym zespole wcześniej. Nie liczę Daraya, bo on chyba grał już wszędzie.

Kay: Od początku realizujemy jedyny możliwy scenariusz na nasze wspólne granie. Nigdzie się nie śpieszymy. Znajdujemy jakąś wolną lukę i wtedy intensywnie nad czymś pracujemy. Coś na zasadzie pospolitego ruszenia. Jest hasło: „robimy płytę” albo „gramy koncerty” i poszło. Wtedy gramy próby, na których więcej przegadamy, niż zrobimy, ale to samo już jakoś idzie. Bo lubimy ten wspólny czas. Zawsze dobieramy odpowiednią ekipę, czy nagrywając, czy wybierając się na koncerty. To jest zawsze dobry czas w dobrym towarzystwie. Masa wspomnień, głupie kawały, rozmowy do rana etc. Zdarzają się okresy, nawet czasem dość długie, że prawie nie mamy kontaktu poza telefonem, czy messengerem. Każdy zajmuje się wtedy czymś innym: czy to trasy w przypadku części kolegów, czy po prostu praca, rodzina, dom. Gdy przychodzi znowu ten wspólny czas, siadasz do busa, rozglądasz się i wiesz, że jesteś wreszcie w odpowiednim miejscu.

Mamy tu naprawdę doświadczonych artystów. Każdy z Was reprezentuje ciut odmienny nurt muzyczny. Czy udaje Wam się przemycić Wasze style, inspiracje z innych projektów?

Kay: Mamy jedną niepisaną zasadę i nie musimy nawet o tym rozmawiać. W tym zespole można sobie pozwolić na wszystko, na co tylko masz ochotę i sam oceniasz czy to pasuje do całości, czy nie. Mam przyjemność grać z ludźmi bardzo zdolnymi i z ogromnym bagażem muzycznych doświadczeń. To lata na scenie, w studiu, w trasach. Zaczynasz grać jakiś riff, nic nie trzeba już mówić i za chwilę mamy pierwszy kawałek. Nie zastanawiasz się, czy to jest coś przemycone w jakimś innym stylu, tylko  od razu słyszysz spójną całość.

Grając razem, na wielkim luzie wychodzi nam to, co wychodzi…

Jeśli już jesteśmy przy inspiracjach, czym inspiruje się Black River? Co daje Wam życiowego kopa do tworzenia muzyki?

Kay: Myślę, że głównie muzyczna klasyka, na której się wychowaliśmy. To w nas siedzi i to na pewno słychać. Sami też się potrafimy napędzać. Na przykład do „Generation aXe” inspiracją był metronom, który Taff ustawił na tempo 220 i powiedział: „zagrajmy całość właśnie tak”. I poszło…

Jak określiłbyś muzykę, którą gra Black River? Wikipedia mówi, że jest to heavy metal. Mnie osobiście heavy metal kojarzy się z dziadkami typu Iron Maiden czy Saxon. Ja bym Was raczej określiła jako energetyczną rock’n’rollową bombę! Szczególnie na  żywo!

Kay: Ja tego nie chcę i nie mam zamiaru nazywać, ale myślę, że jesteś bliższa prawdy niż Wikipedia :). Wiem, że jesteśmy starymi metalowcami, bo każdy siedział w tym po uszy. Grając razem, na wielkim luzie wychodzi nam to, co wychodzi.

Jesteście jednym z tych zespołów, które świetnie sobie dają radę na dużej scenie (np. Pol’and’Rock), jak i w klubie ze sceną, na której ledwo się mieści pięciu chłopa i zestaw perkusyjny (np. koncert w Płocku). Które koncerty sprawiają Wam więcej satysfakcji?

Kay: Wszystkie koncerty są dla nas ważne i na wszystkich dajemy z siebie milion procent. Sama pewnie wiesz, że najlepiej nam się gra na tych scenach, gdzie publikę masz na wyciągnięcie ręki. Gdzie bardziej czujesz, jak twój przekaz jest odbierany i dostajesz bombową energię spod sceny. Wtedy dajesz z siebie jeszcze więcej. Tu nie ma ściemy.

Zdaję sobie sprawę, że pewnie gralibyście więcej koncertów, gdyby każdy z muzyków był dostępny. Wiadomo- Orion co roku praktycznie wyrusza na 80 dni dookoła świata razem z Behemothem, Daray między Hunterem a Dimmu Borgir. Czy faktycznie ciężko jest Was zebrać do przysłowiowej „kupy”? Jak często gracie próby? Czy może nie potrzebujecie wspólnych prób, żeby ogarnąć całą sytuację?

Kay: No łatwo nie jest, o czym przekonali się już niejedni organizatorzy, którym musieliśmy odmawiać, bo w danym terminie nie było pełnego składu. Często też jak my znajdziemy jakąś przestrzeń czasową, kiedy możemy zagrać, to okazuje, że już wszystkie miejscówki mają pełny grafik. Taki urok jest tego składu. Czasem się uda to pogodzić i wtedy jakaś próba, ustalamy set listę i jazda.

Ostatnio wydaliście „Generation aXe” na winylu. Ja wiem, że mamy czasy serwisów streamingowych, ale czy jest szansa, żeby wszystkie Wasze albumy pojawiły się na czarnych krążkach?

Kay: Mamy taką nadzieję, bo nie ma nic piękniejszego niż ten format i cieszy mnie bardzo wielki renesans tego nośnika. „Generation aXe” ukazała się dzięki Autralijskiej Golden Robot Rec. i jest w dystrybucji na niemal całym świecie. Mam nadzieję, że nasze pozostałe płyty też się tego doczekają.

Black River, fot. Aleksandra Hogg

Jakieś plany na przyszłość? Jak widzisz zespół Black River za 2 czy 3 lata?

Kay: Życie udowodniło nam chwilę temu, że nie ma sensu nic planować. Teraz gramy kilka koncertów i skupiamy się tylko na tym. Potem może uda się jakieś letnie plenery. Nastawiamy się na większe granie jesienią. Po drodze zaczynamy pracę nad czymś nowym, pojawiają się już pierwsze dźwięki. Ten rok to też 15-lecie debiutu i też myślimy, że warto to jakoś podkreślić i powspominać. Co będzie za 2 czy 3 lata? Nie wiem.

Podsumowując: Widzimy się już niebawem na koncertach. Czy masz coś do przekazania tym wszystkim ludziom, którzy przyjdą Was zobaczyć? Szczególnie tym, którzy będą Was widzieć pierwszy raz?

Przede wszystkim nie spóźniajcie się na te zbliżające koncerty 🙂 Black River wkracza na scenę punkt 19. Chciałbym zobaczyć jak najwięcej uśmiechniętych twarzy pod sceną. My damy z siebie wszystko. Dzięki Ola za wywiad i do zobaczenia!!!

Koncerty z okazji XXX lecia Illusion. Daty i miejsca.

Na jubileuszowych koncertach wystąpią Black River, Flapjack oraz Illusion. Koncerty cieszą się dużym zainteresowaniem, więc warto pomyśleć o zakupie biletu z wyprzedzeniem. Przypominamy daty i miejsca wydarzenia:

  • 17.02.2023 – Warszawa, Progresja
  • 18.02.2023 – Katowice, P23
  • 24.02.2023 – Gdańsk, B90
  • 25.02.2023 – Poznań, B17
  • 31.03.2023 – Kraków, Kamienna 12

Bilety do nabycia tutaj.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *