Hardcore’owy dream team? Nie musicie daleko szukać. Rodzimy From Today tworzy muzę na światowym poziomie. Oprócz skupiania się na nowym materiale chłopaki maczają palce w tworzeniu festiwalu, na którym… oj – będzie się działo!
„Line-up będzie zakręcony jak świński ogonek” – zapowiadają w poniższym wywiadzie. Nie kojarzycie nazwy? W takim razie nadrabiajcie zaległości, albowiem festiwal to niejedyny poruszony przez nas temat. Do czerwca macie jeszcze trochę czasu. I pamiętajcie – kto nie skacze ten… wiecie za kim.
Frozen Sun Fest. Dlaczego nie From Today Fest?
Frozen Sun Fest odbędzie się w czerwcu. Będzie to druga edycja, si?
From Today: Tak. Jako From Today mamy kilka pobocznych działalności – m.in. From Today Bookings, w którym to projekcie zajmujemy się organizacją koncertów. Nie ukrywam, że głównie dla From Today. Nie jest to natomiast coś priorytetowego. Jeśli chodzi o wyodrębnienie organizatorów, to można powiedzieć, że głównymi jesteśmy ja, Krzysiek, razem z Mixerem.
Skąd potrzeba zaistnienia Frozen Sun Fest?
FT: Festiwali jest teraz dużo, natomiast wszystkie one dzieją się poza Warszawą i oscylują wokół jednego gatunku muzycznego. Wiemy, jaka określona muzyka pojawi się na, chociażby Mystic Festival. Krzysiek chciał zrobić taką formułę, żeby cały festiwal był zróżnicowany.
Krzysiek: Większość festiwali ukierunkowana jest na ciężką muzykę, ale metalową. Ciężkich, gitarowych gatunków, jest dużo więcej. From Today wywodzi się głównie z nurtu hardcore. Skręcamy w kierunku metalowym, dlatego chcieliśmy stworzyć festiwal, który łączy obydwa gatunki. Widać to było podczas pierwszej edycji. Balans pomiędzy metalem, hardcore’em i innymi core’owymi odpadami jest bardzo wyrównany.
Nie chcieliście sygnować festiwalu nazwą zespołu?
FT: Wystarczy, że organizatorem jest From Today Bookings, co już mówi samo za siebie.
K.: Powiedzieliśmy, że festiwal nie jest stricte dla nas, ale From Today Bookings już tak. Najczęściej występujemy na organizowanych przez FTB koncertach. Festiwal nie jest organizowany pod nas i nie traktujemy siebie jako jedną z gwiazd, ale widzimy siebie w grupie supportującej headlinerów. Wojtek słusznie zauważył, że na plakacie jest jeszcze miejsce na jeden zespół, natomiast nie możemy, póki co zdradzić, kto to będzie.
FT: …ale jak zmniejszymy czcionki, to będzie jeszcze więcej miejsca, hehe…
…ale ta ostatnia kapela jest dogadana?
K.: Jest dogadana w 80%. Wiadomo – coś jeszcze może pójść nie tak. Póki co wszystko idzie po naszej myśli.
Zespół hc, czy reprezentant innego gatunku?
K.: W jednej z pierwszych zapowiedzi Frozen Sun Fest zapowiedziałem, że line-up będzie zakręcony jak świński ogonek. Jeśli to będzie ten artysta, to będzie niezły pivot w porównaniu do całości.
Muszę dopytać – artysta z Polski?
K.: Hehe… czy nosi okulary i czy ma wąsy? Będzie z Polski, ale pewnie był też za granicą.
Krzysiek kontra Krzysiek. Kto wygrał pojedynek?
Pogadajmy o samym From Today. Powstaliście w listopadzie 2016 r. i każdy z Was grał wcześniej gdzieś indziej (Dispel the Crowd, Łeb Prosiaka). Widać, że połączenie sił było dobrym pomysłem, ale… jak to się zaczęło?
FT: Wcześniej ja, Mixer, perkusista, graliśmy w Street Chaos. Nagraliśmy płytę. Mieliśmy nowy materiał, który nie do końca zadziałał. W związku z powyższym postanowiliśmy założyć nową kapelę. Duża część materiału została wykorzystana na potrzeby From Today. Po jakimś czasie Street Chaos umarł śmiercią naturalną. Doszedł do nas Krzychu. Wcześniej mieliśmy kilku wokalistów, ale on pozamiatał.
K.: Posprzątał salę, hehe…
FT: Ciekawa historia. Jak nie mieliśmy wokalistów, to była posucha. Artur, nasz gitarzysta i kompozytor, uczył się nawet śpiewu, żeby przejść na wokal. Byliśmy tak zdesperowani. Pojawił się Krzysiek i – uwaga – pojawił się też drugi Krzysiek. Po pierwszej próbie przesłuchań nie byliśmy pewni, który z nich zasili nasze szeregi. Tamten drugi człowiek też był pełen charyzmy i widać było, że mu zależy. W drugiej rundzie Krzysiek na tyle pozamiatał, że nie mieliśmy żadnych wątpliwości co do tego, którego wybrać.
Czy hardcore nadal łączy się ze straight edge, czy jest to rozdział zamknięty?
K.: Kiedyś te tematy były ze sobą mocno powiązane. Straight edge jest połączony teraz z wieloma subkulturami. To jest twoja idea, którą podążasz i wielu hardcore’owców przyjęło tę ideę. Straight edge istnieje też i w hip-hopie, punku, czy też metalu. Ludzie niezrzeszeni w żadnej subkulturze – może nawet nie zdają sobie sprawy z tego, że są straight edge. Dbanie o zdrowie i unikanie używek jest ruchem ogólnoświatowym. Czy postawiłbym znak równości pomiędzy hardcore a straight edge? Niekoniecznie.
To jak to u Was wygląda?
K.: Jestem bardzo blisko tej idei. Bardzo mnie się ona podoba. Nie nazwałbym siebie ortodoksyjnym przedstawicielem. Dbanie o zdrowie i unikanie używek jest czymś, co kultywuję. Przynajmniej w jakimś stopniu.
FT: Ale nie do końca…
K.: Podchodzę do tego z głową. Wracając do tematu – wczesne lata 80. i chęć walki z systemem przyniosły różne odłamy ideologiczne, m.in. straight edge. Była fala, podczas której na koncertach hardcore’owych było tylko wegańskie jedzenie. Teraz tego się nie łączy. Mamy asertywność +10 jeśli chodzi o spożywanie alkoholu podczas koncertów. Wydaje mi się, że to przychodzi z wiekiem. Nie jesteśmy najmłodsi i wpływ ludzi z zewnątrz… nie mają nas wpływu.
FT: Mogę wypowiedzieć się na ten temat z perspektywy osoby organizującej koncerty. Dla mnie jest trochę niesmacznym umieszczanie w riderze technicznym zespołu, że w garderobie ma być jakiś alkohol. Nie ukrywajmy – zawieramy pewnego rodzaju umowę. Nie spotkałem się z czymś takim, że są namawiani przez fanów do wspólnego spożywania trunków, ale raczej sami dążą do tego, by ten alkohol był w garderobie. Ja bym się pod tym nie podpisał.
K: Graliśmy we Wrocławiu w klubie Liverpool. Pojawiła się tam osoba, która przyszła specjalnie dla From Today. Bardzo zależało temu człowiekowi, żeby napić się z nami po koncercie. Kurcze… sprawa prosta. Powiedziałem do niego, że generalnie nie piję – w 99% czasu. Nie jest dla mnie nagrodą, że postawisz mi piwo. Dla mnie nagrodą jest to, że przyszedłeś na nasz koncert nas posłuchać. Nie musisz mi odpłacać niczym dodatkowym. Cieszę się, że przyszedłeś i że sobie porozmawiamy. I to wystarczyło.
„From Today” wyszedł 2 lata temu. Jak przebiegała współpraca z braćmi Wiesławskimi? Musieliście stawiać na swoim?
FT: Praca przebiegała bardzo sprawnie i bardzo szybko. Żeby była jasność – nie nagrywaliśmy u nich w studiu. Tam były robione mixy i mastering. Nagrywaliśmy w Warszawie. Na sali prób nagrywaliśmy perkusję. Nie ukrywam, że w warunkach domowych nagrane zostały gitary, bas i wokal. Te wszystkie ślady zanieśliśmy do Wiesławskich. Wszystko zostało zmiksowane i po kilku tygodniach otrzymaliśmy całość po korekcie, do oceny. Z Arturem byliśmy z nimi na odsłuchu może 2 dni, żeby wszystko z nimi poukładać. Resztę robili sami. Są na tyle sprawnymi realizatorami, że nie musieliśmy im patrzeć na ręce. Wiedzą, co robią. Nie traciliśmy naszego czasu na zbędne powtórki.
Przekaz w utworach jest dość bezpośredni i nie ma się doszukiwać „czegoś pomiędzy”. Co konkretnie stało za powstaniem „Stay True”?
K.: To był jeden z tekstów, które powstały jako pierwsze. Jak wygląda proces tworzenia utworu przez From Today? Najpierw powstaje muzyka, a później tekst. Nie mieliśmy jeszcze odwrotnej sytuacji. W tamtym okresie czasu bywało tak, że z tą muzyką wychodziłem biegać. Wczytywałem się w to, co odczuwam podczas słuchania ścieżki dźwiękowej i co powstaje w mojej głowie. Powstały w mojej głowie zarys dopracowywałem w domu. Akurat w „Stay True” nie ma za dużo tekstu. Żeby zinterpretować ten tekst – wystarczy zinterpretować pierwszą zwrotkę. Chodzi o to, żeby nie przestrzegać odgórnie narzuconych zasad, tylko takie, które ty wyznajesz. Trzeba być szczerym wobec siebie samego, pozostać „prawdziwym”. I o to mniej więcej chodzi – nie dopasowywać się do tego, w co próbuje nas wpasować życie, które nas otacza.
Ok, ale miałeś na myśli reguły, które narzuca nam państwo, społeczeństwo, rodzice…?
K.: Ciężko odpowiedzieć na to dyplomatycznie i wrócić na tyle pamięcią do momentu, w którym ten tekst powstawał. Na tyle, na ile znam siebie, raczej nie chodziło o konkretny byt jak państwo, żona, czy mąż…
FT: Warto zaznaczyć, jak uniwersalny jest przekaz. Możesz ten tekst uwarunkować politycznie. Krzysztof może go rozpatrywać bardziej duchowo, muzycznie. Ktoś inny może dopatrywać się w nim roli kościoła.
K.: Każdy może być w swoich okowach i dopasować do siebie. Generalnie należy myśleć samodzielnie i żyć w zgodzie ze sobą. Nie dać się manipulować. Szanuję ludzi, którzy są konkretni; którzy są jacyś; którzy wiedzą, czego chcą. Nie narzucają na siłę swoich poglądów. Są mocno merytoryczni. Potrafią określić siebie i to, do czego dążą. „Accept what’s true to you”, czyli przestrzegaj tego, o co walczysz, co jest dla ciebie prawdziwe. O to mi wtedy chodziło, a nie o przeciwstawianie się jakiemuś bytowi, któremu ja byłbym przeciwko. A co uważasz? Ty wybierasz. Tekst piosenki ciebie nie definiuje, ani artysta, który go przekazuje. To ty tworzysz samego siebie.
From Today 2.0 – co przyniesie przyszłość?
Nowy materiał macie „w drodze”. Ile możecie zdradzić? Muzycznie – będą jakieś zmiany? Zaskoczenie?
K.: Brzmienie zawsze będzie nowe. Zajebiście brzmimy na żywo. W naszych utworach coraz bardziej dążymy do mieszanki gatunkowej. Wywodzimy się z hardcore, natomiast większość osób słyszy w nas domieszkę death metalu, czy też thrash metalu. Myślę, że w nowych kawałkach będzie można usłyszeć więcej metalizujących dźwięków.
…a lirycznie? Myślę, że codzienność dostarcza sporo tematów do buntu.
FT: …ale Krzysiek napisze „Stay True II”.
K.: Ciężko mi powiedzieć, czy będzie jakiś motyw przewodni, czy każdy będzie oddzielnym bytem. Nie mamy jeszcze skrystalizowanego pomysłu. Mamy sześć nowych kawałków, które chcielibyśmy umieścić na nowej płycie. Będziemy dążyć do tego, ażeby był to longplay. Przydałyby się jeszcze cztery utwory, ale wolelibyśmy mieć możliwość wyboru pomiędzy większą ich ilością. Tworzenie nowego materiału zajmuje nam teraz czas na próbach.
Patrząc na timeline wydawania przez Was albumów – 2 lata i materiał ujrzy światło dzienne?
FT: Wooo… materiał chcielibyśmy zarejestrować jeszcze w tym roku. Granie koncertów utrudnia nam trochę pracę nad nim. Poza tym każdy z nas pracuje, każdy ma swoją rodzinę, więc nie ślęczymy nad dym non-stop.
W zapowiedzi Frozen Sun Fest czytamy „wraz z obietnicą nowego i niegranego materiału i ekscytujących featuringów”. O co kaman?
FT: Nowy, ekscytujący materiał już chyba omówiliśmy. Do naszych bardziej znanych kawałków zamierzamy zaprosić gości. Testowaliśmy to na niektórych koncertach i mieliśmy całkiem pozytywny odbiór. Dopracujemy temat i wlecimy z taką formą wykonu. Na ten moment nie zdradzimy, kto to będzie.
Początek roku zaczął się dla Was pracowicie. Startujecie też do festiwalu o pięknej nazwie Czochraj Bobra. Jakie jeszcze plany na 2023 r.?
K.: Jeśli pytasz o plany koncertowe, to we wrześniu mamy trasę Quad Damage z trzema innymi zespołami wywodzącymi się stricte ze sceny hardcore. Mamy zabookowany występ na jednym z festiwali w Czechach. Główny focus będzie na granie koncertów, a reszta stanowić będzie dodatek. Staramy się zagrać tam, gdzie będziemy mogli zagrać. Stąd próba dostania się na festiwal Czochraj Bobra.
FT: …i na kilka innych festiwali, ale na razie nie możemy potwierdzić naszego uczestnictwa, albowiem jesteśmy w fazie zgłoszeń.
K.: Mamy nieśmiałe dyskusje co do zorganizowania koncertu w Berlinie. Natomiast nie mamy jeszcze żadnych konkretów. Chcielibyśmy też użyć w tamtym kierunku.