Kim jest prawdziwy artysta? Świąteczny wywiad z Jornem Lande część I

Kim jest prawdziwy artysta? Dowiecie się z wywiadu z norweskim wokalistą Jornem Lande. Dziś prezentujemy pierwszą część obszernej rozmowy z artystą.

Niedawno przeprowadziliśmy dla Was prawdziwy wywiad- rzekę z Jornem Lande. Ten niesamowicie sympatyczny wokalista podzielił się z nami swoimi spostrzeżeniami na temat muzyki. Streściliśmy dla Was prawie półtorej godziny rozmowy, żebyście mogli się zrelaksować między kolejną dawką przypominającą sałatki i mazurka. Wywiad przeprowadził dla Was Chris Gould, tłumaczyła Aleksandra Hogg.

Fot. Kevin Nixon

[Liverock] Zacznijmy naszą rozmowę od tego, że jesteś naprawdę wszechstronnym artystą, obdarzonym potężnym głosem oraz talentem. Podczas swojej długiej kariery występowałeś w kilkunastu zespołach. Jest ich tak wiele, że, nawet nie podejmiemy się wyzwania, wypisania ich wszystkich. Czy któryś z tych projektów/ zespołów ma specjalne miejsce w Twoim sercu? Jeśli tak to który?

Jorn Każdy z moich zespołów starałem się traktować priorytetowo, ponieważ… myśleliśmy, że zrobimy coś wyjątkowego w danym momencie. Pochodzimy z czasów świetności klasycznej sceny rockowej. Większość z nas, dorastając w latach 70. i wczesnych 80., inspirowała się wieloma wspaniałymi zespołami, więc jest to swego rodzaju tygiel wpływów w naszej twórczości.
Niektóre ze starszych zespołów przez cały czas pozostawały wierne jednemu wyrazowi czy stylowi, nigdy nie eksperymentując za dużo. Nadal chciałem robić coś, co byłoby związane z klasycznym rockiem, ale biznes się zmieniał na przestrzeni lat i tak naprawdę nie było wtedy dla mnie miejsca na scenie. W mojej twórczości niczego nie ukradłem, po prostu wziąłem esencję z danego stylu. Nasze życie składa się z wielu cząstek, emocji i uczuć. Starałem się zebrać te najbardziej inspirujące i próbowałem umieścić to wszystko w jednym miejscu. Tak zrobiłem z niektórymi płytami w tamtych czasach, a także tworząc z niemieckim zespołem Masterplan, który odniósł wielki sukces na początku swojej kariery.

Zrobiliśmy coś, co było w pewnym sensie pionierskie i myślę, że później wiele zespołów to rozwinęło… widać to chociażby po koncercie Avantasia, w którym byłem częścią. Myślę, że tak wszystko się zaczęło. Kiedy koncertowaliśmy coraz więcej i więcej, na początku 2000 roku- zauważyłem, że mój głos był trochę jakby osłabiony. Czasami graliśmy siedem koncertów z rzędu bez przerwy i to było dużym obciążeniem dla mojego głosu, który zaczął się zmieniać. Chodzi tu również o znalezienie sposobu na utrzymanie z tego na dłuższą metę, jak to wszystko zrównoważyć. Sam musisz znaleźć swoje mocne strony oraz słabe punkty. Odpowiedzieć sobie na pytanie: Gdzie jesteś silny? Gdzie jesteś słaby? Więc ponownie zawęziłem swoją twórczość do klasycznego rocka.

Każdy z moich zespołów starałem się traktować priorytetowo, ponieważ… myśleliśmy, że zrobimy coś wyjątkowego w danym momencie.

Głównym powodem zainteresowania się muzyką w dzieciństwie był naturalny sposób, w którym stajesz się muzykiem, śpiewanie z naturalnym flow, oddychanie, robienie przerw między zdaniami to samo przychodzi. Kiedy w twoim pokoju jako dziecko, słuchasz tych wszystkich winyli świetnych zespołów z lat 70. i 80. Spróbowałem podjąć wyzwanie i zdałem sobie sprawę, że muszę odbyć podróż w czasy mojej młodości, wrócić tam i znaleźć coś, co nie jest sztuczne. Co jest naturalne. W dzisiejszych czasach to wygląda zupełnie inaczej. Ludzie większość czasu pracują na komputerach. Potem ćwiczą nowy materiał, żeby wyruszyć w trasę i grać przed publicznością. Ale zanim zagrasz, musisz być pewny, że potrafisz grać na wysokim poziomie, żeby pokazać się i swoją twórczość. Jako artysta, z biegiem lat trochę się zmieniłem i wróciłem do tych klasycznych korzeni.

Dlatego teraz, patrzę na to, co zrobili moi idole i ludzie, którzy mnie inspirowali. Oni zawsze byli w terenie, w trasie, tam pracowali, zawsze byli na arenie. Dzisiaj większość artystów siedzi zamkniętych w studiach lub w domach. Pracują nad teoretycznymi rzeczami. Kiedy musisz stanąć na scenie i próbujesz odtworzyć ten materiał na żywo, starasz się robić wszystko, co w twojej mocy, żeby to jakoś działało. Osobiście myślę, że to nie jest najlepsze rozwiązanie, przynajmniej nie dla mnie. Najlepszym rozwiązaniem dla mnie jest niepoleganie na schematach, wyobraźni i programie. W tym wszystkim chodzi, aby po prostu pozwolić swojemu głosowi być narzędziem. To od Ciebie zależy czy będziesz w stanie wziąć swoje narzędzie i stanąć na scenie. Tyczy się to nie tylko głosu, ale także zespołu.

[Liverock] Wróćmy na chwilę do Twojej wypowiedzi. Wspomniałeś o wczesnych latach 90., gdy czułeś się, jakbyś został wypchnięty z branży, kiedy trendy się zmieniały. Jak teraz według Ciebie sprawy mają się z mediami społecznościowymi? Internet jest głównym źródłem, które pozwala na więcej ekspresji. Czy myślisz, że teraz jest więcej możliwości I opcji dla klasycznych zespołów, aby ponownie wykroić dla siebie przestrzeń?

Jorn: Kim jest teraz prawdziwy artysta? Czy jest taki jak artyści z lat 60., 70., 80., czy może dzisiejsi artyści tworzą więcej, korzystając z pomocy technologii? Kiedy siadasz z gitarą akustyczną, jest to coś, co będzie mocne tylko z gitarą akustyczną i wokalem. Nie potrzebujesz niczego więcej. Wszystko inne to dodatek, smak i kolor, który czyni ją jeszcze mocniejszą. Ta gitara ma swój wyraz i jest silna sama w sobie. Większość dzisiejszych zespołów czy płyt, nierockowych czy metalowych. Nie da się tego na przykład wykonać na pianinie. Kompozycja sama w sobie nie byłaby na tyle mocna, żeby się sprzedawać. W pewnym sensie szkoda, że ludzie przestali myśleć o rzemiośle, bo to była rzecz fizyczna. Nadal wierzę, że prawdziwa dynamika, naturalny sposób grania i śpiewania powstaje fizycznie, kiedy jesteście razem z zespołem. Kiedy jakiś facet, klawiszowiec lub perkusista, siedzi w domu, programując wszystko, zabija tę duchowość i dynamikę… twórczość traci energię.

Jest coś, co pochodzi z tamtych czasów… przemawia od wewnątrz. To jest to, w czym ludzie byli dobrzy w tamtych czasach. Nawet perkusiści mieli coś duchowego, coś, co było związane z uderzeniem i tą pierwotną istotą. Może jestem ostatnim pokoleniem, które ma w sobie tę pierwotną materię.

Teraz powszechne jest granie w kilku zespołach. Wielu artystów zakłada swoje poboczne projekty. To suma wszystkiego, co utrzymuje muzyków przy życiu w tym biznesie. Kiedy zaczynaliśmy z takim myśleniem w latach 90., nie było to powszechne. Wielu ludzi obrzucało artystów krytyką. Mówiło „Nie może po prostu wybrać jednego zespołu? On jest wszędzie”. Widzieliśmy takie reakcje podczas ostatnich 10 lat. Niektórzy piosenkarze byli dosłownie wszędzie. Po prostu próbujemy przetrwać w tej branży.

Dzisiaj większość artystów siedzi zamkniętych w studiach lub w domach. Pracują nad teoretycznymi rzeczami. Kiedy musisz stanąć na scenie i próbujesz odtworzyć ten materiał na żywo, starasz się robić wszystko, co w twojej mocy, żeby to jakoś działało.


Dzisiaj, kiedy masz internet i technologię na wyciągnięcie ręki, jest znacznie więcej rzeczy do wyboru. Artyści często używają tych samych rzeczy, wszystko jest dostępne, więc to naturalne, że ludzie używają tych samych wtyczek do swojego studia, używają tych samych programów, co powoduje, że często rzeczy brzmią podobnie albo nawet tak samo. Myślę, że czas wywiera ogromną presję na nas. Musisz szybciej ukończyć swój końcowy „produkt”. Oznacza to znacznie więcej kompromisów, a to także aspekt branży.

Faceci tacy jak ja, mamy szczęście. Nie muszę starać się o zrobienie kariery jak młodsi ludzie. Trudno jest być muzykami w dzisiejszych czasach, ponieważ aby przetrwać, trzeba być częścią mediów społecznościowych. Desperacja jest teraz naturalna, ludzie zawsze coś publikują, zawsze pojawiają się przy każdym nadchodzącym projekcie. Można powiedzieć, że jest to pewnien sposób na życie, ale myślę, że to trudny czas na znalezienie właściwej równowagi.

[Liverock] Mówiłeś o realności w muzyce, o winylu i osobistym związku z tym nośnikiem, kojarzonym raczej z ubiegłą epoką. Młodsze czy też nowsze zespoły mówią, że tak naprawdę nie aspirują już do obszernych, międzynarodowych tras koncertowych jako celu swojej kariery. Młodzi artyści aspirują do 100 milionów wyświetleń w mediach społecznościowych. Czy w takim wypadku muzyka na żywo jest nadal ważna?


Jorn: To jest to, co my kochamy robić. Słuchanie własnego materiału jest dość satysfakcjonujące i wtedy możesz być dumny ze swojej ciężkiej pracy. Dla mnie, jako artysty obecnego na scenie przez kilka dekad, trasy koncertowe lub granie koncertów sprawia, że czuję, że żyję. Spotykanie się z naszymi fanami, to jest to, co wszyscy kochamy. Kiedy byłem młodszy, byłem bardziej zdeterminowany w budowaniu czegoś do pewnego poziomu. Wszyscy myśleliśmy, że zdominujemy świat, będziemy najwięksi! Ale potem dowiadujesz się, że to nie jest łatwe. Nie możesz utknąć w przeszłości z myślą, że twoja kariera będzie taka sama, jak niektórych twoich idoli Wtedy nigdy nie będziesz z niczego zadowolony. Kiedy dorastasz, jako muzyk, na nowo uczysz się kochać to, co robisz i postrzegasz to w znacznie inny sposób. Nie dążysz już do sławy tą samą drogą. Uwielbiam grać duże koncerty, taki jak ten, który szykuje się w Polsce. Duże koncerty czy festiwale wypełnione tysiącami ludzi. Ale nie tylko. Z przyjemnością gram w klubach przed mniejszą publicznością. W tym wszystkim chodzi o spełnianie marzeń, posiadanie celu i osiągnięcie go poprzez ciężką pracę. Zostaliśmy zaproszeni do wzięcia udziału w Sweden Rock Cruise, który jest dość popularny w przeciągu ostatnich 10 lat. Jest to świetna zabawa. Mam na swoim koncie już kilka takich koncertów na statku rejsowym. Chodzi po prostu o to, by żyć i nie dystansować się od wszystkiego, czym jesteś, tylko dlatego, że chcesz osiągnąć określony poziom.

Zmieniło się to wraz z koncepcjami rzeczywistości lub telewizji. Zaczęło się to od Osbourne’ów. Telewizja odsunęła nas od myślenia, że Ozzy był tym mistycznym facetem. Wydaje mi się, że trochę się otworzyliśmy. Przestaliśmy trwać w jednej ideologi czy choćby zmieniliśmy trochę swój image. Oczywiście nadal widzę, jak niektóre starsze pokolenia przychodzą na lotnisko i przechodzą przez punkty kontrolne w nieśmiertelnej skórze obwieszone wszędzie kilogramami metalu. Razem z chłopakami z zespołu mamy na sobie lekkie ubrania, a wszystkie te atrybuty są schowane w walizce. Niektórzy starsi artyści nadal wierzą, że muszą zachować ten wizerunek za wszelką cenę. Uwielbiam to!

Kolejna część wywiadu już jutro.

Jorn zagra na Hard Rock Heroes Festival w Krakowie. Sprawdź szczegóły

Jorn Lande będzie jednym z gości specjalnych na Hard Rock Heroes Festival w Krakowie. Głównym gwiazdą wydarzenia będzie zespół Deep Purple! Koncert odbędzie się 12 czerwca w Tauron Arenie w Krakowie.

Ceny biletów w przedsprzedaży/ w dniu koncertu:

  • Płyta –  290/ 320 PLN
  • Sektory I kat. – 380/ 410 PLN
  • Sektory II kat. – 340/ 370 PLN
  • Sektory III kat. – 280/ 310 PLN

Bilety do nabycia od 16 grudnia, godz. 10.00 na stronach:

shop.metalmind.com.plwww.eventim.plwww.ebilet.pl

Więcej informacji:
www.metalmind.com.pl 

LIVE ROCK JEST PATRONEM MEDIALNYM WYDARZENIA

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *