Łukasz Kazimierowicz o Gotta Go Festival

Najbardziej punkowy festiwal w Cieszynie, Gotta Go Festival, już niebawem zaliczy swoją jedenastą odsłonę. W popularnym studenckim klubie Gregory Campus Club zgromadzi się siedem zespołów o różnych stażach.

Rozmawialiśmy z Łukaszem Kazimierowiczem, Naczelnikiem Wydziału Kultury i Promocji Miasta Cieszyn.

Skąd wziął się pomysł na tego typu festiwal? Czy jest to związane z Twoimi osobistymi preferencjami muzycznymi?

Łukasz Kazimierowicz: Faktycznie profil naszego wydarzenia jest nierozerwalnie związany z preferencjami muzycznymi moimi i drugiego z organizatorów Grześka Pindora, dziennikarza muzycznego. Festiwal był właśnie wynikiem naszego spotkania w trakcie powrotu do Cieszyna, po jakimś koncercie w Bielsku-Białej. Te jedenaście lat temu postanowiliśmy połączyć siły i spróbować zorganizować coś fajnego i rozpoznawalnego w naszym regionie. Coś, co dawałoby nam fun z samej możliwości zaproszenia naszych ulubionych kapel, ale także umożliwiłoby prezentację muzyki hardcore w naszym lokalnym środowisku. Oczywiście formuła od początku nie ograniczała się tylko do hc, ale była rozszerzona o inne gatunki muzyki, bo zawsze chcieliśmy prezentować właśnie to, co lubimy, a lubimy zarówno dobry metalcore, jak i dobry punk rock.

Którą z dotychczasowych edycji wspominasz najlepiej?

Ł.K.: To nie jest łatwy wybór, ponieważ za nami łącznie kilkadziesiąt dobrych i bardzo dobrych koncertów. Nie ukrywam, że dobrze wspominam ubiegłoroczną, 10 edycję, kiedy w końcu wystąpili u nas sąsiedzi z Bielska – Eye For An Eye. Każda edycja z udziałem naszych kolegów, klasyków polskiej sceny hc – Schizmy to też petarda. Fajne były edycje z udziałem takich kapel jak The Lowest czy Burning Sky.

Co zrobiłeś w czasie, gdy organizatorzy w całej Europie głowili się, jak zgrabnie odwołać swoje imprezy i przekonać fanów, by nie zwracali biletów?

Ł.K.: Tu paradoksalnie nie było wielkich problemów, ważne było przede wszystkim bezpieczeństwo ludzi i odpowiedzialność. Uczestnicy naszych koncertów myślę, że wiedzieli, że wrócimy z kolejną edycją i kwestia zwrotu biletów nie była dla nas wielkim zagadnieniem. Jesteśmy, co jak co, kameralną imprezą, na którą w znacznej części przyjeżdżają ludzie, których już mniej lub więcej znamy więc to, dodatkowo działało na naszą korzyść.

Czy trudno zorganizować takie przedsięwzięcie w czasach kryzysu?

Ł.K.:  Oczywistą sprawą jest, że w obecnych czasach, wiele rzeczy jest względnych i niepewnych i trudno wyrokować, co nas czeka i jak będzie w związku z tym w kolejnych latach z naszą sceną. Na pewno widzimy, że przynajmniej w mniejszych miastach rosnącego  zainteresowania tego typu muzyką nie ma. My natomiast mamy sprawdzoną od lat formułę, nie narzekamy i robimy swoje. Każdy wie, co ma do zrobienia i staramy się trzymać z Grzegorzem pewnego schematu, który zapewnia nam satysfakcjonujący nas poziom.
Wspiera nas też Kacper z ekipą z lokalnego zespołu Lethal Stab, więc organizacyjnie jest ok
i dopóki jest zapotrzebowanie na nasz gig, to widzimy w tym sens.
 Zawsze chcieliśmy, aby na naszych koncertach poza dobrze bawiącą się publiką, dobrze czuły się same zespoły. Stąd dbałość o poziom nagłośnienia czy odpowiednie przyjęcie zespołów. Chcemy, żeby wyjeżdżając z Cieszyna, kapele chciały za jakiś czas do nas wrócić.
Nie ukrywam, że festiwal nie jest stricte inicjatywą DIY jak to zazwyczaj bywa na scenie hc/punk, a  pewne wsparcie Miasta Cieszyna wpływa na lepsze możliwości organizacyjne tego festiwalu.

Na jaki występ najbardziej czekasz podczas tegorocznej edycji?

Ł.K.:  Myślę, że udało nam się kolejny raz zgromadzić bardzo różnorodne zespoły i każdy będzie mógł znaleźć coś dla siebie. Zdecydowanie czekam na koncert Pale Path i  ciekawy jestem także jak zaprezentuje się We are idols. Dawno nie słyszałem już także The Analogs więc z chęcią usłyszę, w jakiej są formie.

Czy impreza wpływa (jak) na promocję miasta?

 Ł.K.: Myślę, że zdecydowanie tak. Wiemy, że są osoby, które przyjeżdżają do Cieszyna i w nim nocują chcąc w niedzielę poznać je nieco lepiej. Nie ma zbyt wielu wydarzeń w naszym kraju, szczególnie w mniejszych miastach, które są organizowane już od kilkunastu lat, w jednym terminie i z tyloma kapelami w składzie, więc jestem przekonany, że wiele osób ze sceny hardcore punk kojarzy Gotta Go Festival z Cieszynem i wiele setek osób, które się przez naszą imprezę przewinęło na przestrzeni tych lat, dobrze wspominają festiwal, jak i samo miasto.

Jakie są plany na kolejne lata?


Ł.K.: Jak już sama wspomniałaś, mamy kryzys i dosyć niepewną sytuację, co nie ułatwia planowania na dłuższą metę. Musimy, myślę, cieszyć się tym, co mamy. Nasze plany wiązały się z przeniesieniem imprezy do większego klubu, ale także te plany musieliśmy zweryfikować, gdyż ten w dalszym ciągu w naszym mieście nie funkcjonuje. Oczywiście w przyszłości w zależności od naszych możliwości logistycznych, jawi się jakaś perspektywa imprezy dwudniowej, ale to na razie bardziej sfera planów. Tym bardziej gorąco zapraszam, na tę edycję, która już 8 października odbędzie się w Cieszynie na kampusie UŚ, w klubie Gregory Campus Club.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *