Pasi Kauppinen (Sonata Arctica) w wywiadzie o trudnościach bycia muzykiem XXI wieku

Sonata Arctica to power metalowy zespół aktywny od 1996 roku. Miałem okazje rozmawiać z basistą tego zespołu Pasim, który dosyć niedawno, bo w 2013 dołączył do grupy. Zespół jest w trakcie trasy Acoustic Adventures.

Rozmawiamy na temat tego, jakie to uczucie być nowym członkiem zespołu, jak radzić sobie z wyruszeniem w trasę, czy technologia sprzyja obecnie muzykom, oraz przedstawiamy kulisy powstania akustycznego albumu.

Nie miałem nigdy okazji rozmawiać z metalowym basistą. Uważasz, że to ważna rola w zespole? Jak wiemy, power metal jest bardzo dynamicznym gatunkiem muzyki. W jaki sposób się odnajdujesz?

Szczerze mówiąc to, nigdy się nad tym nie zastanawiałem. To prawda, że czasem postrzega się basistę jako kogoś, kto gra powiedzmy w tle. Nie zawsze usłyszymy partie basu na albumach, czy podczas koncertu na żywo, szczególnie gdy ktoś gra heavy metal. Natomiast w przypadku Sonaty, wsłuchajcie się w nasz pierwszy album „Ecliptica“, gdzie ten bas w porównaniu do innych zespołów jest bardzo wyraźny. Ja pokochałem grać na basie pod wpływem muzyki takich basistów jak np. Geddy Lee, ponieważ stworzyli oni swój indywidualny styl gry, którego nie da się podrobić. Trochę mi to zajęło, aby odnaleźć się w muzycznym świecie, ale po prawie dziesięciu latach w Sonacie, uważam, że rozwinąłem się do takiego stopnia, abym był rozpoznawalny przez pryzmat swojego stylu grania na basie.

Chciałbym teraz porozmawiać o twojej przeszłości. Czy oprócz Sonaty, grałeś jeszcze w jakimś zespole? Czy miałeś może chęć na to, aby nagrać coś z jakimś sławnym muzykiem?

Wszystko zaczęło się na początku lat dziewięćdziesiątych. Założyliśmy wtedy zespół Silent Voices, gdzie graliśmy progresywny metal. Tak się składa, że w tym zespole był też Henrik Klingenberg (obecny klawiszowiec Sonaty) więc już trochę się znaliśmy. Po pewnym czasie Henrik dołączył do Sonaty. Dziesięć lat później Marko Paasikoski odszedł z zespołu więc dostałem propozycje grania w Sonacie. To tylko skrót tego, co działo się w moim życiu, bo grałem we wspomnianym już Silent Voices, Mental Care Foundation, Winterborn, Isäntä Meidän, Klingenberg Syndrome, grałem w tak wielu zespołach, że nie potrafię nawet tego zliczyć…

W jaki sposób można poradzić sobie z wyjazdem w trasę będąc w zespole? Chyba ciężko jest rozstać się ze swoimi najbliższymi na kilka tygodni, czy miesięcy czyż nie? Jakie są twoje odczucia na ten temat oraz co mógłbyś powiedzieć tym którzy dopiero zakładają swój zespół?

Czasem jest rzeczywiście ciężko, kiedy musimy wyjeżdzać od swoich rodzin. Na szczęście żyjemy w takich czasach, gdzie mamy dostęp do Zooma, Skype, Facebooka, WhatsAppa, czy wielu innych komunikatorów, za pomocą których możemy się zobaczyć z innymi będąc załóżmy w innym kraju, czy na innym kontynencie. Oczywiście to nie to samo co spotkanie na żywo, ale w porównaniu do przeszłości to niebo a ziemia. Pamiętam czasy, kiedy wykonywanie połączeń telefonicznych albo wysyłanie SMS-ów było bardzo drogie. Przechodząc do kwestii samotności i bycia w trasie przez długi czas, to w bardzo prosty sposób możemy sobie z tym poradzić. Dla mnie najlepszym rozwiązaniem jest po prostu rutyna. Grając koncert wieczorem, staram się robić to, co robiłem przed wyjazdem. Uprawiam jogging, zwiedzam miasto, w którym aktualnie się, znajdujemy, wychodzę na kawę, czy na obiad do jakiejś restauracji, czy pubu. Większość swojego czasu oczywiście poświęcamy na przygotowania do występu. Kluczowe jest to, aby kontaktować się z bliskimi jak najczęściej, to zapewni nam niesamowity komfort psychiczny.

Przejdźmy już do samej kwestii Sonaty i waszej muzyki. Kto wybierał utwory, które zostały przearanżowane na akustyczną trasę i akustyczny album? Skąd w ogóle taki pomysł? Czym różnią się wasze koncerty akustyczne od normalnych w wersji elektrycznej?

Pomysł na coś takiego narodził się już dużo wcześniej. Mamy kilka utworów gdzie przenosimy się na akustyki i grając jeden z nich pomyśleliśmy sobie „Fajnie to brzmi! Możemy tak grać cały wieczór”. Od tamtej pory zaczęliśmy intensywnie pracować nad przearanżowaniem naszego materiału. Trochę sceptycznie podchodziliśmy do kwestii nagrywania akustycznego albumu z uwagi na brak czasu. Wtedy przyszedł covid, więc stwierdziliśmy, że skoro nie możemy wyruszyć w trasę, to może jest to dobry moment na nagranie nowego albumu i skupienie się na wersji akustycznej. Całość wyszła bardzo dobrze, przede wszystkim dlatego, że nasze utwory są bardzo melodyczne. Ciężko jest przenieść materiał trash metalowy, czy heavy metalowy na gitarę akustyczną, a nam się to udało i to bardzo dobrze.

Macie już zaplanowane jakieś większe koncerty na nadchodzący 2023 rok? Skupmy się tutaj na jakichś większych festiwalach.

Z tego, co mi wiadomo, to mamy bardzo dużo koncertów zaplanowanych na lato w 2023 roku. Aktualnie jesteśmy w trakcie akustycznej trasy. Tej jesieni zagraliśmy bardzo dużo koncertów. Na pewno nie mogę się doczekać tych, które zostały przełożone kilkukrotnie z wiadomych przyczyn. Na pewno polecam śledzić nasze media społecznościowe, aby, być na bieżąco z tym, co robi nasz zespół.

W przeszłości graliście kilkukrotnie w Polsce. Który koncert wspominasz najlepiej i dlaczego?

Tych występów w Polsce byłoby więcej, ale do tego nie doszło. Na kilku trasach zabrakło Polski, co nas niesamowicie zdziwiło. Być może to wina organizatorów. Jeśli dobrze pamiętam, to od mojego dołączenia do Sonaty byliśmy w Polsce jakieś 3-4 razy. Bardzo lubię tam wracać, pamiętam, że w pozytywny sposób zaskoczyła mnie ta gościnność publiczności. Nie mogę przywołać konkretnego występu w Polsce, bo przy natłoku tak wielu koncertów, to wszystko mi się po prostu miesza. Czasem mam tak, że muszę się kogoś zapytać, gdzie wczoraj koncertowaliśmy, bo zdążyłem o tym zapomnieć.

Czy któryś z utworów Sonaty jest dla ciebie w szczególności ważny? Może wiąże się z tym utworem jakaś ważna dla ciebie historia?

Takich utworów jest wiele. Ciężko mi trochę o tym mówić, ponieważ Tony Kakko napisał większość tych piosenek. Na pewno muszę wskazać na album „Pariah’s Child“ , ponieważ to tutaj zadebiutowałem. To było czymś niesamowitym dla mnie. Pamiętam, że gdy ćwiczyliśmy sobie te utwory, byliśmy wtedy w jakiejś kompletnej dziurze. Brak oświetlenia ulicznego, jedynie gwiazdy na niebie. Wtedy patrząc w górę, zdałem sobie sprawę, że wziąłem udział w nagraniu czegoś naprawdę niesamowitego. Teraz wchodząc do studia nie przeżywam tych samych emocji, jak wtedy gdy wszedłem po raz pierwszy z ludźmi, których to dopiero co poznałem. Natomiast jeżeli chodzi o jakieś szczególne utwory, to wskazałbym na „Blood“ , „The Wolves Die Young“ , „Love„.

Wiele osób błędnie uważa Finlandię za kraj skandynawski. Oczywiście pod względem kulturowym i historycznym jest to jak najbardziej trafne określenie. Natomiast kiedy myślę o tych skandynawskich zespołach metalowych, od razu w mojej głowie ukazuje się obraz tego, jak kilku gości z długimi włosami idzie do lasu i nagrywają metalowy klip. To trochę żartobliwe pytanie, ale czy nie uważasz, że Sonata Arctica na tle swoich, nazwijmy to kolegów po fachu, wypada trochę spokojniej? Dla przykładu można przywołać Burzum, Bathory, czy Ghost.

Jak już wcześniej wspomniałem, Sonata Arctica jest przede wszystkim bardziej melodyjna od innych zespołów metalowych, bo gramy power metal. Jeśli ktoś ma dobrze wyrobiony słuch to zda sobie sprawę, że nagrywając dwa pierwsze albumy, zespół działał pod wpływem muzyki Stratovariusa. Dlatego obraliśmy taki styl.

Wcześniej wspomniałeś o tym, jak zbawienna potrafi być w obecnych czasach technologia. Natomiast skupiając się na podłożu stricte muzycznym, w jaki sposób technologia wpływa w obecnych czasach na branżę muzyczną?

Przede wszystkim w dzisiejszych czasach, bardzo łatwo jest założyć zespół, lecz z drugiej strony o wiele ciężej jest się wybić. Kiedy zaczynałem grać w zespole w latach 90, to było zupełnie coś innego. Pamiętam, że często brakowało nam pieniędzy, żeby nawet wejść do studio. Nie mieliśmy płyt CD, więc jedyne co nam pozostawało to nagrać kilka taśm demo i rozesłać je gdzie się tylko dało, żeby ktoś je zrecenzował i wypromował. Dzisiaj wysyłasz tylko link do odsłuchu, mogę sobie to puścić na jakimś serwisie streamingowym i nie ma w tym nic trudnego. Chyba rzeczywiście się starzeje, bo brakuje mi tych czasów, gdzie muzyka była ciężko dostępna. Pamiętam, że w Finlandii była taka stacja gdzie w weekendy grali tylko i wyłącznie metal. To były lata 90. To było niesamowite przeżycie, jak usłyszałeś dobrze grający zespół, spisywałeś sobie te nazwy na kartce, a potem szedłeś do sklepu muzycznego po to, aby poprosić sprzedawcę o zamówienie kilku płyt z ich dyskografii. Dostajesz telefon, że płyta jest dostępna, kupujesz ją, odsłuchujesz po kilkanaście razy i coś takiego miało ogromną wartość. Teraz odpalamy jakiś utwór na YouTube i po chwili zapominamy, że w ogóle go słuchaliśmy. Z jednej strony jest to niesamowicie wygodne, z drugiej strony ta muzyka straciła pewną wartość i unikatowość. Kolejną sprawą jest to, jak wiele ułatwień dla muzyków oferuje aktualnie internet. Kiedyś brało się wiosło, siadało przy kasecie i radiu i próbowało się nauczyć tego utworu. Teraz odpalasz internet i masz sto poradników jak zagrać cokolwiek na gitarze. Ma to swoje plusy i minusy. Kiedyś, żeby rozpracować jakiś utwór, musiałeś mieć niesamowicie dobry słuch, kreowałeś w ten sposób swój własny styl grania. Obecnie odpalasz tabulaturę i grasz tak jakby ktoś za ciebie myślał.

Chciałbym zakończyć ten wywiad takim pozytywnym akcentem. Na stronie Sonaty, każdy z członków zespołu ma swoją osobną zakładkę z informacjami osobistymi. Na swojej stronie napisałeś, że bardzo lubisz zwiedzać miasta, w których aktualnie przebywacie podczas trasy. Jaki jest twój plan zwiedzania Warszawy?

Staram się nie wyszukiwać tego, co chcę zwiedzić, wtedy mam większą frajdę. Kiedy budzę się w autokarze, pierwsze co robię to sprawdzam, jaka będzie dzisiaj pogoda i wtedy decyduje, czy chcę coś pozwiedzać, czy usiąść w jakimś miejscu i wypić kawę. Zazwyczaj idę do tego, co jest najbliżej. W ostateczności sugeruję się opiniami z internetu. Przede wszystkim chodzi o to, żeby się zrelaksować. Mam nadzieję, że uda mi się znaleźć jakieś fajne miejsce w Warszawie podczas naszego pobytu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *