SABATON, LORDI BABYMETAL w Łodzi [RELACJA, ZDJĘCIA]

W ramach europejskiej trasy „The Tour To End All Tours” Sabaton wystąpił w Łodzi. Szwedom towarzyszyli goście trasy Lordi I Babymetal.

Zdjęcia: Aga 'vSpectrum’ Jędrzejewska

Relacja: Grzegorz Pindor

Środkowa polska odżywa pod względem koncertowym i dla wielu fanów gitarowego hałasu, to bardzo dobra wiadomość. Zalety dojazdu do Łodzi to jeden z atutów Atlas Areny, co po dość długiej przerwie od hałasu z górnej półki, ponownie zaczęli dostrzegać organizatorzy. Krakowscy promotorzy z Knockout Productions zapewnili nam nie lada gratkę dla fanów heavy i nowoczesnego metalu, bowiem 9 maja gościliśmy finów z Lordi, międzynarodowy kawaii band Babymetal i niezmiennie popularnych w Polsce Szwedów z Sabaton.

LORDI energetyczny hardrock w wykonaniu fińskich przeuroczych potworów.

Show rozpoczęli fińscy horrorockowcy, którzy promują obecnie swój osiemnasty w dorobku album „Screem Writers Guild”. Pozycja openera co prawda niezbyt dobrze wpływa na promocję tak rozbudowanej płyty, ale całkiem pokaźne grono fanów nie miało o to pretensji. W trakcie raptem nieco ponad 40-minutowego setu usłyszeliśmy szlagiery sprzed dwóch dekad („Blood Red Sandman”, „Hard Rock Hallelujah”) o których jak się okazuje pamiętają nie tylko osoby z pokolenia lat 90., co skromny zestaw nowych hitów z naciskiem na „Thing in The Cage”. Panowie i Pani, jak zwykle w doborowych nastrojach (a może strojach też?) dali się poznać od najlepszej strony – energia na scenie, arsenał dobrych melodii, dużego dystansu do siebie i wykonywanej muzyki. Na dużej scenie Finowie rozwijają skrzydła, dosłownie i w przenośni – bo nie da się przegapić ogromnej błoniastej konstrukcji, którą prezentuje Mr. Lordi podczas rewelacyjnego numeru „Devil Is A Loser”. Twórczość Lordi jest na tyle uniwersalna, że sprawdza się na koncertach klubowych i na dużych scenach i jeśli ktoś miał wątpliwości co do słuszności tego supportu, ten szybko przekonał się o sile Lordi na żywo.

Lista utworów wykonanych przez LORDI podczas łódzkiego koncertu:

  1. Dead Again Jayne
  2. Would You Love a Monsterman?
  3. Thing in the Cage
  4. Blood Red Sandman
  5. Lucyfer Prime Evil
  6. Devil Is a Loser
  7. Who’s Your Daddy?
  8. Hard Rock Hallelujah

BABYMETAL w łódzkiej Atlas Arenie

Drugi występ wieczoru najprawdopodobniej niektórym otworzył oczy na nowoczesny metal, innych wprowadził w osłupienie. Pokaźna ilość fanów japońskiego Babymetal, ubranych równie barwnie, hołdując elementom japońskiej kultury (manga, anime, jRPG), doznała i nie boję się tego napisać, prawdziwych spazmów ekscytacji. Nie dziwię się, ogólnoświatowy hype na Babymetal w kategorii czegoś więcej niż koncertowej ciekawostki, nie wziął się zniknąd. Tajemniczy muzycy (dwa składy na resztę świata i Azję) oraz trzy tancerki-wokalistki dali się poznać jako silnie energetyczny zestaw, który z jednej strony czaruje fenomenalną grą świateł (zastanawiam się czy świetlik nie był podkradziony Meshuggah), a z drugiej niczym obuchem w głowę, uderza mocą swojego brzmienia i mariażu metalcore’a, j-popu i djentu.

Koncertowy skład Babymetal wbrew plotkom nie mieści w sobie Hermana Li z Dragonforce, ale wierzcie lub nie, gra solowa CJ’a Masciantonio mogła się mylić z popisami filaru ekstremalnych power metalowców.

Swoją drogą, „zachodni” Kami Band towarzyszący Su/Moa/Momometal na zachód to muzycy z nie byle łapanki (Anthony Barone na perkusji!) a im bardziej zespół brnął w stronę metalcore’a zamiast azjatyckich dziwactw (sorry!) tym bardziej polska publiczność była oczarowana występem. Jedyne co było wadą tego nazwijmy to, przedstawienia, to język angielski damskiej części zespołu taneczno-wokalnego. Po tylu latach na scenie, grze na wszystkich kontynentach i namaszczeniu przez m.in. Metallica, wypadałoby płynnie komunikować się w obcym języku – wymaga tego profesjonalizm.

Być może fani liczyli na „Oh! MAJINAI”w setliście, wykonany z udziałem Joakima Brodena – niestety zespół takich atrakcji nie przewidział.

Lista utworów BABYMETAL wykonanych podczas koncertu:

  1. BABYMETAL DEATH
  2. Megitsune
  3. PA PA YA!!
  4. Mirror Mirror
  5. Monochrome
  6. Gimme Chocolate!!
  7. Road of Resistance

Szwedzka metalowa machina wojenna SABATON po raz pięćdziesiąty w Polsce!

O Szwedach z Sabaton napisano wszystko, a jeszcze więcej ujęto w licznych Internetowych memach. O tym, czy zespół jest karykaturą heavy metalu według basisty Pära Sundströma polska publiczność przekonała się już blisko pięćdziesiąt razy, każdorazowo zadając kłam temu popularnemu stwierdzeniu. Czas naprawdę szybko leci i ciekaw jestem ilu z naszych czytelników było na pierwszych krakowskich koncertach twórców „Primo Victoria” u boku Therion, a później na samotnym występie w nieistniejącym już klubie Loch Ness. Od tamtej pory minęło szesnaście lat, a zespól zdążył wydać kolejnych płyt i zagrać na wszystkich prestiżowych imprezach świata. Mało tego, w naszym kraju już dawno porzucili kluby na rzecz hal, a z każdą kolejną wizytą (już nie tak częstą), okazuje się, że grono wielbicieli szwedzkich power metalowców tylko rośnie. Nie na tyle, aby w niedalekiej przyszłości przejść z aren na stadiony, ale nawet gdyby mieli się zatrzymać na tym etapie, byłoby to pięknym podsumowaniem blisko ćwierćwiecza na scenie.

Widowisko Sabaton, uświetnione spektakularną i ochoczo wykorzystywaną pirotechniką (brawa dla polsko-fińskiej ekipy zarządzającej płomieniami), bliższy jest produkcji koncertów „większego kalibru” jak Nightwish czy Parkway Drive. Nie skłamię pisząc, że ciekaw jestem co by było, gdyby weszli na kolejny level, ale to jak wiemy, przełoży się na już i tak bardzo wysokie ceny biletów. Za show się płaci i sam uśmiech kilku tysięcy ludzi nie wystarczy.

Oczywiście, przepływ energii między zespołem a fanami był niemal namacalny, ale jestem w stanie pokusić się o stwierdzenie, że w raz z pewną teatralnością tego wydarzenia (czołg na scenie to już zdecydowanie za mało) zespół sam obdziera się z „metalu”, czyli tego co najważniejsze, na rzecz rozrywki. Panowie mają też (piszę to z perspektywy zwolennika zespołu) problem z odświeżeniem swojego brzmienia na tyle aby zaskoczyć czymś słuchaczy znających Sabaton choćby pobieżnie. Ostatnie płyty można puszczać w ciemno zamiennie i nikt nie znajdzie różnicy, a wystarczyło posłuchać wrzuconego chyba w ramach spełnienia moich własnych życzeń „Into The Fire” aby jak na tacy, zobaczyć, jaka energia towarzyszyła tej grupie we wczesnych latach kariery. Liczę na to, że zamiast kolejnych wybuchów, aktorów na scenie i feerii świateł albo kolejnych samolotów (mały myśliwiec w „The Red Baron”) panowie przypomną sobie o swoich podniosłych i nieco eksperymentalnych kompozycjach sprzed 2 dekad (ok, boomer). Zasługują na to, a kto wie, może „writer’s block”, który maskuje się dopiero co wydanym coverem Motörhead ustąpi, pozwalając grupie przypomnieć o ekscytacji jaka towarzyszyła tak genialnym płytom jak choćby „The Art of War”.

Lista utworów SABATON wykonanych podczas łódzkiego koncertu:

  1. Ghost Division
  2. Bismarck
  3. The Last Stand
  4. Into the Fire
  5. Carolus Rex
  6. Winged Hussars
  7. Sarajevo
  8. Stormtroopers
  9. 1916 (Motörhead cover)
  10. Soldier of Heaven
  11. Dreadnought
  12. The Red Baron
  13. Father
  14. The Attack of the Dead Men
  15. Christmas Truce
  16. Primo Victoria
  17. Swedish Pagans
  18. To Hell and Back

P.S Dajcie znać w komentarzu, kto z Sabaton kibicuje Realowi Madryt. Nie pierwszy raz widziałem na scenie telewizor z ligą mistrzów, ale pierwszy raz na tak dużym koncercie w hali!

Relacja: Grzegorz Pindor

Zdjęcia: Aga 'vSpectrum’ Jędrzejewska

6 thoughts on “SABATON, LORDI BABYMETAL w Łodzi [RELACJA, ZDJĘCIA]

  1. Babymetal pozamiatał. Niesamowita energia bije od tych dziewczyn. 40 minut, a wybawiłem się bardziej niż na większości 2 godzinnych metalowych koncertów na jakich byłem. Szkoda, że niektórzy mają jakieś durne uprzedzenia co do ich muzyki, ale trudno, ich strata skoro nie umieją czerpać radości z muzyki. Sporo ludzi przyszło tego dnia tylko dla Babymetal. Nie wiedziałem, że ten zespół ma w Polsce tak wielu fanów.

    1. Może po tym występie będzie pełnometrażowy show dziewczyn. Na pewno o tym napiszemy 🙂

  2. Babymetal rewelacja, tylko szkoda, że tak krótko. One zasługują na samodzielne halowe lub stadionowe koncerty na 30 tysięcy osób tak jak ma to miejsce w Japonii.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *