Szeptucha – „Zamowy”

Na usianym cerkwiami Podlasiu, w miasteczkach pośród lasów, stare wierzenia mają się dobrze. Szeptuchy wciąż rzucają zamowy – uzdrawiające zaklęcia ludowe i recytują szeptem prawosławne modlitwy. Jedna z nich przyjmuje w Orli, gdzie podobno szlifowano debiut białostockiego zespołu.

Faktem jest, że „Zamowy” każdym aspektem obiecują, że muzycznie zaciągną słuchacza w świat naturalizmu, folku i z pozoru tylko zapomnianej ludyczności. Obietnice spełnia, ale też nie tak jakby się mogło wydawać. Bo białostocka Szeptucha robi to inaczej niż chociażby otoczona straszydłami z bagien i złowróżbnym pogaństwem OLS na „Widmach” (2020). Katarzyna Antosiewicz ze swoja świtą folk okala brzmieniami nowocześniejszymi, tak jak zrobiło to pomorskie trio Obrasqi na „Dopowiedzeniach” (2021) upiększając folk elektronicznymi migawkami czy Krůk na „Nibykwiatach” (2020) gdzie folk obwarowano post-rockiem.

„Zamowy” są w swojej formie bardziej rockowe i popowe. Zresztą rozpoczynający album „Próg” czy nawet następny „Szeptanica” z cudnie chodzącym basem trochę słuchacza oszukują swoją pop-radiową wręcz nośnością daleką od jakiegokolwiek rodzaju muzyki ludowej. Na całe szczęście z każdym kolejnym numerem Antosiewicz coraz zapalczywiej będzie eksplorować to co dawne – przede wszystkim poprzez odnoszącą się do folku estetykę wokali. Zespół otoczy ją natomiast formami dużo bardziej teraźniejszymi, odnoszącymi się głównie do rocka.

„Cień” ze świetną grą bębnów i harmonijka ustną uderza w tony blues-rockowe, podobnie zresztą jak „Uroki” gdzie harmonijka gra harmonie z gitarą, a zamykający album „Kruk” z rurką slide na gitarze w blues-country – w każdym razie prześwietnie wychodzi ten mariaż muzyki amerykańskiej ze słowiańskim folkiem. Motoryka „Ciszy” wręcz porywa nogi do szalonej potupajki a hipnotyczny „Za horyzontem” imponuje sposobem budowy nastroju wybuchając w pewnym momencie nieomal prog-rockową solówką quasi-klawiszową, choć w składzie Szeptuchy nie ma klawiszowca, domniemam więc, że to przeciśnięta przez różnego rodzaju efekty harmonijka Tomka Kamińskiego. Na dokładkę nieomal transowy „Las” ze świetnymi podkładami quasi-syntezatorów, ponownie doskonałym, soczystym basem Piotra Romaniuka, ciekawymi patentami rytmicznymi oraz szczyptą nienachalnej elektroniki – „Zamowy” mają takie momenty, w których słychać inspirację trip-hopem w stylu wczesnych Archive.

Dużo na „Zamowach” fajnych patentów. Folkujące wokale Antosiewicz, harmonijka udająca elektronikę i syntezatory, świetne bity i masa chwytliwych melodii, do tego flirty z przeróżnymi stylami, ale zawsze w dobrym tonie. Szeptucha brzmi po prostu zawodowo, ma jasno sprecyzowany pomysł na swój sound i konsekwentnie go realizuje. Podoba mi się jak w ostatnim czasie interpretuje się u nas słowiański folk, a Szeptucha to kolejny zespół robiący to w świetnym stylu. Debiut zdecydowanie warty przesłuchania.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *