Mariusz Duda, znany z zespołów Riverside i Lunatic Soul, wydaje swój pierwszy solowy album „AFR AI D”. Płyta ukaże się 17 listopada nakładem Mystic Productions.
Po najnowszym albumie Riverside przyszedł czas na solowy album Mariusza Dudy – basisty i wokalisty tegoż zespołu. Otrzymaliśmy płytę zawierającą 8 instrumentalnych kompozycji. Mariusz Duda na temat koncepcji płyty wypowiada się tak: „Francuska elektronika często kojarzyła mi się z używaniem przetworzonych wokali (Jean Michel Jarre – Zoolook), i takie też chciałem tutaj użyć, co miałoby symbolizować język sztucznej inteligencji”.
Jak to wyszło? Faktycznie mamy przetworzone elektronicznie głosy. O ile na płycie Jean Michel Jarre’a stanowiły one kolejny instrument, o tyle na płycie Mariusza Dudy są jedynie dodatkiem uzupełniającym całość i symbolizują język sztucznej inteligencji. Całości dopełniają solówki gitarowe grane przez Mateusza Owczarka (Lion Shepherd) będące odwzorowaniem czynnika ludzkiego.
Rozpoczynający płytę „Taming Nightmares” jest mroczny i posępny. Ciekawostką jest fakt, że w podobny sposób rozpoczyna się nagrany kilka lat temu numer krakowskiej grupy Millenium („In The World of Fantasy?„). Inspiracja czy przypadek? Dalej słychać wyraźne wpływy twórczości Jean Michel Jarre’a. Na koniec wchodzi gitara. Kolejne numery są już nieco mniej mroczne, ale zbudowane według podobnego schematu. Dużo elektroniki, brzmienie skonstuowane w oparciu o syntezator i automat perkusyjny, od czasu do czasu przetworzone głosy, a pod koniec zwykle wchodzi gitara. Singlowy „Bot’s Party” doskonale nadaje się do słuchania w samochodzie. Przy niektórych numerach (np. „Mid Journey To Freedom„) można się zrelaksować. Czasem odnoszę wrażenie, że słuchając tej płyty z zamkniętymi oczami odbywam jakąś tajemniczą podróż… podobnie jak na wczesnych płytach Jean-Michel Jarre’a, lecz nastroje nieco bardziej mroczne.
Solowy krążek Mariusza Dudy, choć zawiera muzykę elektroniczną, jest bardzo ciekawym wydawnictwem. Trudno znaleźć tu słabe punkty. Najważniejsze, że to solowe dzieło nie jest kopią macierzystego zespołu (co nierzadko zdarza się wielu artystom).