Nie traktuję siebie tak poważnie, jak kiedyś- wywiad ze Steve’em Hogarthem

Steve Hogarth – wokalista legendarnego zespołu Marillion – wystąpi 7 grudnia na specjalnym, świątecznym koncercie w łódzkiej Wytwórni, ale zanim to nastąpi, przeprowadziliśmy specjalnie dla Was wywiad z artystą.

Już 7 grudnia Steve Hogarth wystąpi w Łodzi. Artysta przygotowuje specjalne, świąteczne show. Zanim wokalista Marillion wystąpi w Polsce, mamy dla Was krótki wywiad z artystą, w którym dowiecie się między innymi o planach na przyszłość i nowej płycie.

Pierwsze pytanie pochodzi od Twojego fana z naszej redakcji! Rozpocząłeś swoją karierę w The Europeans, czy możemy spodziewać się w przyszłości reedycji ich albumów na CD, ponieważ Recurring Dreams zostało wyprzedane, a reszta została wydana wyłącznie na winylu?

Myślę, że się nad tym zastanowimy. Trochę trudno jest z prawami autorskimi, ale jestem całkiem pewien, że Racket Records sprzedawało w pewnym momencie „Recurring Dreams”. Nie wiem, czy kiedykolwiek udało nam się wydać „Vocabulary” na płycie CD, ale zastanawiamy się nad tym. Tak, możesz się tego spodziewać w pewnym momencie.

Czy utrzymujesz kontakt z którymś z muzyków z poprzednich zespołów? Na przykład z Colinem z „The Europeans”?

Niewiele… Colin i ja wymieniamy się wiadomościami z okazji urodzin raz w roku. Jeff przesyła mi świąteczną wiadomość. Fergus Harper, basista, to właściwie jedyny członek zespołu, którego widziałem przez ostatnie 5 czy 6 lat. Spotkaliśmy się w Londynie i wspaniale było go ponownie zobaczyć. Obiecywaliśmy, że się spotkamy, ale nigdy nam się to nie udawało.

Czy planujecie nagrać nową płytę z Marillion, czy może pracujesz nad jakimś nowym materiałem w ramach swojego solowego projektu?

Moim kolejnym priorytetem, który rozpocznie się na początku 2024 roku, będzie kolejna płyta Marillion. Planujemy wejść do studia, rozpocząć sesje jammowe, rzucić pomysłami i zacząć pisać następny materiał. Mamy nadzieję, że będziemy mieli coś do końca 2024 lub na początku 2025 roku.

Steve Hogarth foto materiały prasowe
Steve Hogarth foto materiały prasowe

Przyjeżdżasz do Polski systematycznie od 1991 roku, jak oceniasz polską publiczność i jakie są Twoje wrażenia z pobytów w naszym kraju?

Polacy są dobrzy, są wspaniali, są bardzo emocjonalni, co jest cudowne, więc zawsze wspaniale jest grać w Polsce. Mam wrażenie, że w Polsce jesteśmy dość eksponowani w mediach, a nasza twórczość jest ciągle nadawana. To, co naprawdę zauważyłem, kiedy graliśmy w Łodzi na początku tego roku, to to, jak młoda była publiczność. Zwykle jest to znak, że jesteś obecny w mediach i nowi ludzie zaczynają interesować się twoją muzyką. To było naprawdę odświeżające grać dla ludzi w wieku 20 i 30 lat. Polska to niesamowity kraj, byłem już w wielu miastach- Warszawie, Krakowie, Gdańsku… Grałem solo w Gdańsku, Bydgoszczy i oczywiście w Łodzi… byliśmy w okolicy, to piękny kraj.

Jak myślisz, czy coś się zmieniło na przestrzeni lat? Ciekawe, że określiłeś polską publiczność jako emocjonalną, a ja powiedziałbym, że należy do bardziej stoickich!

Nasza muzyka jest dość emocjonalna i pamiętam, jak patrzyłem ze sceny w Łodzi podczas „Care” i wiele osób zalało się łzami. To było całkiem poruszające. Na świecie dzieje się teraz wiele rzeczy, które sprawiają, że ludzie czują się trochę surowo, nie tak daleko od Polski. Wszyscy o tym pamiętaliśmy, czasami nie trzeba o czymś rozmawiać, żeby to poczuć. Czy coś się zmieniło? Z mojej perspektywy myślę, że to ja bardzo się zmieniłem przez ostatnie 25 lat. Nie traktuję siebie tak poważnie, jak kiedyś, gdy byłem młody.

Zobacz także: Steve Hogarth – kilka mniej znanych informacji

Aktualnie istnieje trend, w którym streamingi i media społecznościowe pozwalają na ponowne odkrycie starszych zespołów. Czy myślisz, że Wam ten trend pomógł w jakiś sposób?

Może nam to pomogło. Myślę, że teraz można po prostu łatwiej coś znaleźć. Algorytm Spotify jest dość interesujący. Sam to zauważyłem. Zwykle powoduje, że myślisz „to jest fajne, kto to jest?”. Być może ludzie przez to zwracają się ku nowym, ciekawym rzeczom.

Który album, którego byłeś częścią, jest najbliższy Twojemu sercu i dlaczego?

Kurczę… one wszystkie są mi bardzo bliskie. Nie napisałabym tych słów, gdyby nie znaczyły dla mnie zbyt wiele. Każdy album jest prawie jak kawałek mojego ciała. Gdybym miał wybrać jedno, prawdopodobnie powiedziałbym „Afraid of Sunlight”. Poczułem się wtedy bardzo surowo z powodu bolesnych rzeczy, które działy się w moim życiu w tamtym czasie, a wiele z nich wyszło na albumie. Na tym wydawnictwie było wiele najważniejszych momentów w karierze: „Beyond You”, „Afraid of Sunlight” i „Beautiful”.

Czy masz jakieś ciekawe odkrycia muzyczne w ostatnim czasie, którymi mógłbyś się z nami podzielić? Kto Twoim zdaniem zasługuje na uwagę?

Pojechałam do Londynu, do pubu, żeby zobaczyć zespół Held by Trees. To zespół instrumentalny, na który duży wpływ ma Talk-Talk, czyli podobne podejście do tworzenia muzyki.

Czy muzyka jest dla Ciebie przeżyciem na żywo? Czy uważasz, że to ważny aspekt procesu twórczego?

Absolutnie. Dlatego to robię. Nie sprawia mi przyjemności pisanie. Cała przyjemność czerpię z występów i dzielenia się doświadczeniami z publicznością. W ten sposób dostaję zapłatę. Uważam, że proces pisania jest trudny i na tym polega praca. Granie koncertów to taka moja duchowa zapłata za całą tą ciężką pracę.

Czy masz jakieś rady dla młodszych artystów? Czy jest coś, co chciałbyś im powiedzieć?

Nie ma planu B. Jeśli chcesz dokądkolwiek dojść, twoja muzyka musi być wszystkim, o czym marzysz. To nie jest łatwa ścieżka i jeśli masz plan B, to możesz zakończyć swoją twórczą drogę. Upewnij się, że wszystko, co robisz, ma jakiś poziom. Ponieważ ważne jest, by być w tym dobrym. Upewnij się, że nie wypuszczasz żadnych starych rzeczy, tylko dlatego, że Cię to ekscytuje. Upewnij się, że jeśli pójdziesz i zagrasz na żywo, nawiążesz kontakt ze swoją publicznością. Ponieważ jeśli wiesz, kto Cię słucha i przychodzi na Twoje koncerty, masz świetlaną przyszłość.

Czy przygotowujesz specjalną setlistę na swój koncert w Łodzi?

W pewnym sensie nie. Wręcz odwrotnie. Wychodzę na scenę bez setlisty, co jest bardzo przerażające ze względu na niepewność. To ekscytujące, że jest to spontaniczny zabieg, ale trochę mnie przeraża, ponieważ trudno zachować pewność siebie, gdy nie jesteś pewien, co będziesz grał. Na wszelki wypadek ćwiczę więcej utworów, niż mam zamiar zagrać, a potem, gdy poczuję atmosferę koncertu, zdecyduję, co mam zagrać. Będę miał na scenie choinkę, którą chciałbym, żeby wszyscy chętni udekorowali ozdobami świątecznymi pomiędzy piosenkami. To chyba już tradycja na moich świątecznych występach

Dziękuję za Twój czas. Do zobaczenia w Łodzi!

Wywiad przeprowadził Chris Gould

Tłumaczyła Aleksandra Hogg

Steve Hogarth w Polsce. Gdzie kupić bilety?

Steve Hogarth wystąpi 07.12.2023 w łódzkiej Wytwórni

Ceny biletów (w przedsprzedaży/ siedzące):

  • Kategoria 1 – 250 PLN
  • Kategoria 2 – 220 PLN
  • Kategoria 3 – 210 PLN
  • Kategoria 4 – 190 PLN

Bilety do nabycia od 1 czerwca na stronach:

shop.metalmind.com.pl (kolekcjonerskie), www.eventim.pl, www.ebilet.pl

.

One thought on “Nie traktuję siebie tak poważnie, jak kiedyś- wywiad ze Steve’em Hogarthem

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *