Poruszyli serca fanów i wypełnili łódzką Atlas Arenę pełnokrwistym rockiem. Scorpions, mimo upływu lat wybrzmieli świeżo i z olbrzymią energią. Czy ktoś da wiarę, że zespół za dwa lata obchodzić będzie 60-lecie powstania!?
Witalności pozazdrościć im może niejedna grupa i to o połowę młodszym stażu! Jeśli ktoś czuje niedosyt koncertowych emocji, to już 22 czerwca będzie je można powtórzyć w ERGO ARENIE na pograniczu Gdańska i Sopotu.
Are You Ready To Rock? Gdy płachta zakrywająca scenę z tym napisem runęła w dół, oczom publiczności ukazał się ogromny skorpion wyświetlony na telebimie. Wybrzmiały też pierwsze dźwięki „Gas in the Tank” – utworu z ostatniego albumu „Rock Believer”. Na scenie pojawili się także członkowie zespołu: pełni werwy, będący w nieprzemijającej formie, jakby ich kariera dopiero nabierała rozpędu. Gitarowe dźwięki i charakterystyczny głos Klausa Meine wzbudziły natychmiastową reakcję publiczności.
Półtoragodzinne spotkanie ze Scorpions było gigantyczną eksplozją rocka w najlepszym wydaniu. Klaus Meine, Rudolf Schenker, MattiasJabs, Paweł Mąciwoda i MikkeyDee „grzali” nie oszczędzając się ani minuty. Czysty i wciąż mocny głos frontmana przeszywał do szpiku kości zwłaszcza w tych największych przebojach Scorpions. A tych przecież zebrało się całkiem sporo, bo samych albumów studyjnych zespół ma na swoim koncie ponad dwadzieścia! Rzecz jasna hitów, które powstawały przez kilka dekad, również nie mogło zabraknąć w Łodzi. Nie naruszonych zębem czasu przebojów była cała masa: energiczne „The ZOO”, gitarowe „Coast to coast”, balladowe „Send me an Angel” i zaraz za nim sztandarowe „Wind of Change”. Ten ostatni evergreen zabrzmiał fantastycznie w zmienionej wersji. Odkąd trwa wojna za naszą wschodnią granicą, wiatr zmian wieje teraz dla narodu ukraińskiego. Słowa „Nowlisten to my heart, It saysUkrainewaiting for the wind to change…” wybrzmiewają na każdym koncercie, usłyszeli je zatem również fani w Atlas Arenie w Łodzi. Za kilkanaście dni z nową siłą te słowa poniosą się także w ERGO ARENIE na pograniczu Gdańska i Sopotu.
Publiczność, jak to na koncertach Scorpions, znała niemal cały repertuar. Fani śpiewali i reagowali wyśmienicie na znane sobie utwory. Wielkie brawa zdobył MikkeyDee swoim fantastycznym „drum solo”, a w najbardziej emocjonalnych momentach cała hala zabłysła tysiącami światełek zapalonych w telefonach. Taka reakcja robi zawsze ogromne wrażenie na artystach. Na sam koniec Paweł Mąciwoda, jedyny Polak w niemieckim zespole, podziękował fanom za wieczór, zapewniając o swojej miłości.
Zanim koncert bohaterów wieczoru rozpoczął się na dobre, na scenie wystąpił polski zespół 1One, który rockowymi kawałkami wprowadził w koncertowy nastrój publiczność coraz szczelniej zapełniającą łódzką halę. Chwilę później Atlas Arena wypełniona po brzegi falowała w rytmie największych przebojów dinozaurów rocka.
Kiedy w 2011 roku zorganizowaliśmy koncert Scorpions w Tarnowie, to wydarzenie otwierało trasę pożegnalną zespołu i wtedy informowaliśmy, że będzie to prawdopodobnie ostatni występ w Polsce. Minęło 13 lat, a zespół wciąż występuje. Do tego grają fantastycznie, mają wciąż tę samą energię i charyzmę. To jest zadziwiające, że na koncertach Scorpions bawią się całe pokolenia. Z pewnością warto organizować ich występy w Polsce i jestem pewien, że kolejne będą tak samo spektakularne jak ten dzisiejszy
– powiedział Janusz Stefański z agencji Prestige MJM.
Zdjęcia: Jakub Janecki