The Dog – „Body Finder” [EP]

Wrocławski The Dog kolejny rok z rzędu przynosi porcję dźwięków, z których udało się zebrać niespełna 20 minut materiału – za mało na album, ale wystarczająco na EPkę prezentującą zmiany zachodzące w zespole i jego obecną formę.

Odpowiedzialny za miks i master Haldor Grunberg z Satanic Audio (ekspert od wykręcania kasandrycznych brzmień – chociażby w takich perełkach polskiego brutalizującego podziemia jak „The Essence Has Changed, but the Details Remain” od Fleshworld czy „Erase Images” Wolves at the Door) miał powiedzieć, że „Body Finder” to „hardcore pisany na modłę popu”. Coś w tym jest, ale też nie do końca, bo więcej tu soundu z Seattle przełomu lat 80 i 90 niż czystej krwi hardcore’u.

Nad krążkiem unosi się nihilizm, brudna, chropowata nostalgia, która ma w sobie sporo z heroinowego, może nawet psychodelicznego brzmienia wczesnych Soundgarden, a stosunkowo mało z gatunku, na którym The Dog wyrośli czyli ekstremalnego hardcore’u. Dziś zespół jest już bliżej new school hardcore albo po prostu grania rockowego. Zresztą już wcześniejsze EP „Avenge Us” (2020) zdawało się śledzić te tropy. Nie ma tu szaleńczych pogoni, blastów i wściekłości. Sekcja opiera się na potężnych stąpnięciach w średnich tempach a całość dopełniają odpowiednio przybrudzone, depresyjno-rdzawe gitary serwujące post-grunge’owe, mielące i toporne riffy ze źródłami w szkole Jerry’ego Cantrelli z Alice in Chains.

Wokalista charakterystycznie, po cornellowsku wręcz przeciąga samogłoski sprawiając wrażenie faceta krzyczącego albo zawodzącego z rozpaczy, pomimo jednak tego jest w tym materiale bardzo dużo melodii. Może nie takiej do żwawego tańcowania ale Igor Grudziński na pewno już nie wrzeszczy z agresją a śpiewa – „Slow Walk” ma w sobie nawet coś z klimatów deskorolkowych. Wystarczy zresztą zerknąć na długość utworów, niegdyś dwuminutowe ciosy dziś rozrosły się do bez mała siedmiominutowych form (jak w przypadku coveru The Cure „Shake Dog Shake”). Sporym zaskoczeniem może być ponury, minimalistyczny instrumental „Haunted Mind”.

„Body Finder” wnosi więc dużo nowości w brzmienie The Dog. Można mieć obawy czy bardziej radykalni fani wrocławskiego bandu takie zmiany zaakceptują. Wszyscy inni bez wątpienia docenią rozwój na gruncie mocniej złożonych kompozycji i melodii.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *